Chcesz wyrazić siebie? Zadbaj o styl! Rozmowa z Moniką Butryn

Odkryj swój unikalny styl, wyraź swoją osobowość i osiągnij sukces dzięki świadomemu wizerunkowi

W najnowszym odcinku podcastu Fundacji Bona Notitia stylistka Monika Butryn omawia istotę stylu osobistego, podkreślając, że w przeciwieństwie do mody, która jest dla wszystkich i odzwierciedla przynależność do grupy, styl jest indywidualny i wyraża unikalną osobowość.

Styl to wypadkowa wielu aspektów: wieku, stylu życia, roli zawodowej, charakteru i temperamentu.

Kluczowe Elementy Budowania Własnego Stylu

  • Styl jako komunikat: Twój styl komunikuje Twoją tożsamość i powinien być wiarygodny, odzwierciedlając Twoje wnętrze. Nie służy do manipulacji wizerunkiem, ale do autentycznego wyrażania siebie.
  • Świadomość koloru: Analiza kolorystyczna jest ważnym elementem stylu, pomagającym dobrać kolory podkreślające atuty urody. Znajomość typów urody (wiosna, lato, jesień, zima) pozwala na świadome kreowanie wizerunku i stylu.
  • Psychologia koloru a styl: Kolory mają znaczenie psychologiczne i wpływają na to, jak jesteś postrzegana/-y. Dobór odpowiednich odcieni jest kluczowy w różnych sytuacjach, np. biznesowych, gdzie żółty może być postrzegany jako kolor ostrzegawczy.
  • Praktyczne korzyści analizy kolorystycznej dla Twojego stylu: Świadomość swojego typu urody i palety kolorów pozwala na oszczędność czasu, efektywne komponowanie garderoby i tworzenie wielu stylizacji z niewielu ubrań, eliminując problem “nie mam się w co ubrać”.
  • Polska ulica a styl: Mimo większej dostępności ubrań i wiedzy, często obserwuje się dwa nurty: osoby zaniedbane lub osoby „przebrane”. Ważne jest znalezienie złotego środka i wyrażanie siebie w sposób autentyczny, tworząc swój unikalny styl.
  • Metoda „kanapki”: Polega na łączeniu elementów garderoby o różnym stopniu formalności, tworząc spójny i uniwersalny strój. Twój styl powinien być dla Ciebie, a nie odwrotnie.
  • Autoironia i obrona: Czasami nietypowy wygląd jest formą obrony lub autoironii, wynikającą z braku wiedzy o sobie i odwagi do poszukiwania pomocy w znalezieniu własnego stylu.

Jak rozpoznać swój styl? Nagranie rozmowy:

Zapraszamy do zapoznania się z pełnym odcinkiem podcastu.

Można się z nim zapoznać na Youtube, jak i za pomocą Spotify. Odkryj jeszcze więcej inspiracji i praktycznych porad dotyczących budowania własnego, niepowtarzalnego stylu.

Pełny skrypt rozmowy pod wideo.

Rozmowa z Moniką Butryn na kanale Fundacji Bona Notitia YT
Rozmowa z Moniką Butryn w podcaście Fundacji Bona Notitia na Spotify

Odkryj własny styl — transkrypcja rozmowy.

Marcin Stachyra (Fundacja Bona Notitia): Dzień dobry. Witamy w kolejnym odcinku podcastu Fundacji Bona Notitia. Naszym gościem dzisiaj jest Monika Butryn, stylistka, autorka Pracowni Stylu i autorka kursu, który na naszej platformie fbn.edu.pl od jakiegoś czasu można znaleźć,  kursu dotyczącego tego, jak komunikować się przez styl i jak odnaleźć swój styl i swoją osobowość dzięki pewnym wskazówkom, które Monika w czasie tego kursu zdradza. Ale do tego później przejdziemy. Ja zacznę od tego, czym jest styl, bo często mam wrażenie, że jest używany zamiennie z pojęciem mody.

Monika Butryn: Tak.

MS: A wiem, że ty bardzo oponujesz, bo to są dwie różne rzeczy. Może wyjaśnijmy na początku.

MB: Mhm. Witam serdecznie. Tak, rzeczywiście, ja oponuję w kontekście porównywania stylu do mody, dlatego że wydaje mi się, że to jest zasadnicza różnica, dlatego, że ja zawsze mówię, że moda jest dla wszystkich. Moda jest dla ludzi, którzy chcą przynależeć do jakiejś grupy, do jakiejś społeczności. Natomiast styl jest dla ludzi, dla indywidualistów. Dla ludzi, którzy niekoniecznie chcą przynależeć, ale też nie chcą się wyróżniać w sposób taki nachalny.

Styl definiuje się przez wiele, wiele aspektów. Styl musi uwzględniać, być wypadkową, można powiedzieć, wielu aspektów: wieku, naszego stylu życia, powinności takich zawodowych, jakie wykonujemy. Roli zawodowej. Oczywiście aspektów takich, jaką jesteśmy osobowością, jakim typem natury, temperamentem.

Dlatego, że moda jest odtwórcza, a styl powinien wyrażać według mnie taki… być takim komunikatem, jak powiedziałeś wcześniej, że nagraliśmy kurs, który nazywa się „Komunikacja przez styl”.

Styl jest takim komunikatem i on powinien komunikować w sposób wiarygodny, czyli mówić o nas, kiedy my nie mówimy, ale w takim kontekście mówić o nas rzeczy, które są zgodne z prawdą, są wiarygodne, ale takie rzeczy, które rzeczywiście dla świata są jakąś informacją o nas.

W sposób taki, który my oczywiście kontrolujemy, ale styl nie służy do manipulacji wizerunkiem. Ja uważam, że to też trzeba tutaj powiedzieć o takiej etyce stylu, można powiedzieć, która dotyczy tego, żeby, tak jak powiedziałam wcześniej, styl był wiarygodny, czyli żeby on rzeczywiście dążył do odwzorowania, opisania światu nas.

Dlatego ja z czasem oczywiście pracuję od lat na różnych płaszczyznach wizerunkowych, ale pracując przez wiele lat z wizerunkiem polityków, ludzi, postaci, person różnych publicznych, ja oczywiście robiąc to, dążę do… i tak wybieram jakby… Moim konikiem jest wizerunek użytkowy, czyli wizerunek, który komunikujemy się nim na co dzień, ale w życiu codziennym, niekoniecznie w kontekście publicznym, takim szeroko pojętym.

Tak że komunikat przez styl, a oczywiście moda też jest pewnego rodzaju komunikatem, ale tutaj możemy zaobserwować jakieś przemiany społeczne, pewne dyktaty, pewne style w modzie, zmiany i czym są podyktowane.

Prawda? Historyczne jakieś nawet. Ale styl jest definicją, taką pigułką naszej osobowości.

MS: Z tego co mówisz, to tak brzmi, że to jest jednak wyższa szkoła jazdy niż moda, bo tak sobie próbuję to ułożyć. Modę sobie możemy znaleźć w tych katalogach, przeglądając jakieś pisma modowe czy blogi, czy gdzieś sobie podglądając w internecie. Natomiast chyba ten poziom świadomości, który pozwoli ten styl indywidualny zidentyfikować i go jakoś opanować,to już jest troszkę psychologii w tym zapewne.

MB:  No tak. Moda jest łatwa.

Jeszcze analogicznie mówiąc do poprzedniego takiego porównania, że moda jest łatwa, styl jest trudny, więc dlatego też tak często państwo widzą mało stylowych ludzi na ulicach, no bo w zasadzie widzimy albo ludzi kompletnie negujących wizerunek, wygląd, czyli mówiących powiedzmy takie trochę truizmy, które polegają na tym, że „nie szata zdobi człowieka”. Nie zwracaj na to uwagi. Najważniejsze co masz w głowie.

No ale zauważmy, że to się dzieje…

Styl, to jest taki trochę metajęzyk, że my możemy jakby… Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. Tak? Też mamy taką świadomość. I te pierwsze kilka sekund 15, 20, rzutuje na to, jak drugi człowiek nas postrzega.

Nie zawsze mamy wpływ na to, żeby drugi człowiek od razu usłyszał, jakie my mamy wartości, myśli, czy my jesteśmy kreatywni, czy powściągliwi, czy bardziej introwertyczni, czy ekstrawertyczni. My możemy pewne rzeczy powiedzieć z poziomu koloru, z poziomu takiego niewerbalnego. I styl to owszem, jest mieszanka trochę takiej neurobiologii, trochę oczywiście historii sztuki, koloru, fizyki, no bo też ten kolor w jakiś sposób powstaje i my też łączymy ten kolor.

W tym szaleństwie jest metoda, według pewnej teorii. Ale jakby żeby wiedzieć, tak jakby żeby łamać zasady, bo moda często łamie zasady, prawda?

Ona jest taka na chybił trafił, często jest taka zaskakująca, szokująca. Więc żeby łamać zasady, i moda te zasady łamie, trzeba znać zasady. A styl to jest znajomość pewnych zasad, tego, co wypada, co można. I nie chodzi tutaj o jakieś takie…jakąś hipokryzję czy jakieś umizgi, czy jakieś mitygowanie się, że pewne rzeczy nie wypada, bo mam 50 lat i tak dalej.

Ale styl to jest też pewien savoir-vivre. Taki dress code, adekwatność nie tylko do wieku, do sylwetki, bo nie wszystko wszystkim pasuje. Nie ma takiej persony, która we wszystkim wygląda korzystnie. Więc jeżeli chcemy wyglądać korzystnie, to ta wypadkowa tego, ta adekwatność do wieku, do naszego typu urody, do naszego typu sylwetki, do funkcji społecznej i do tego, co chcemy, żeby świat o nas widział. To jest trudność.

MS: Brzmi to rzeczywiście jako bardzo złożone zjawisko.

Wspomniałaś o jednym z elementów tego sposobu definiowania własnego stylu, czyli o analizie kolorystycznej.

MB: To jest szalenie ciekawe. Tak.

MS:  Szalenie ciekawe, bo wydaje nam się, że mamy takie przeświadczenie często, że ktoś mówi o sobie „wyglądam dobrze w takim kolorze”, ktoś inny mówi, „wyglądam dobrze w innym kolorze”. Ale nie zawsze tak jest. Czyli to nasze przekonanie o tym czasami można zweryfikować, ale dopiero jak się wniknie. I te odcienie kolorystyczne, te tonacje zimne, ciepłe zacznie się porównywać, to nagle ta specyfika kolorystyczna się robi bardziej szczegółowa niż…

MB:  Bardzo jest to ciekawe. Bardzo duża jest to opowieść o człowieku. I tak jak powiedziałeś, analiza kolorystyczna, w ogóle świadomość koloru w wizerunku, taka estetyczna, to jest jedno. A psychologia koloru to jest drugie, prawda? Bo to już nadaje też pewien jeszcze dodatkowy walor, jakby jeszcze dodatkowe dno, dodatkową głębię.

Bo estetyka koloru, czyli to, co do naszego typu urody, który jest nam raz i na zawsze dany, to ta adekwatność koloru do typu urody ona się nie zmienia z wiekiem.

Oczywiście nie powinno się wykonywać takiej analizy dzieciom, bo dziecko choćby z uwagi na to, że ono się kształtuje, zmienia.

Ale ja mam już takie trochę skrzywienie zawodowe i taką ciekawość w sobie, że nawet jak widzę aparycję dzieciaków, to już potrafię określić…

No oczywiście nie noworodków, no bo to kolor włosów się zmienia, kolor tęczówki się zmienia, ale już takie dzieci w wieku przedszkolnym, szkolnym to mnie ciekawi.

Bo mnie ciekawi właśnie bardziej ta psychologia.

Ja już widzę, że to jest na przykład typ urody wiosna, typ kontrastowy, ciepły, ale już za tym widzę pewną hierarchię cech charakteru, która jest tożsama z tym typem.

Każdy z tych typów urody, który my mamy w swoją urodę wpisany, to jest taki desygnat, który jakby mówi, my zgadujemy, można powiedzieć, jakie kolory nam pasują. A jeśli ja znam i wiem, i potrafię kogoś nauczyć, jakim jestem typem urody, to ja mogę mu powiedzieć, jakie naprawdę mu kolory służą. Czyli co to znaczy „służą”? Wyciągają, wydobywają wszystko, co w nas jest atutem, in plus.

Ładny kolor skóry, ładny owal twarzy, fajny kolor, ciekawy kolor tęczówki, białka. To białko jest czyściutkie. Oko nie wygląda na zmęczone. Skóra wygląda na świeżą, promienną, wyspaną można powiedzieć, tak?

A jeśli my stosujemy kolor nieadekwatny do naszego typu urody, to my wydobywamy tym nieadekwatnym kolorem wszystkie nasze minusy, wszystkie nasze mankamenty.

A każdy z nas ma coś, co jest atutem i wadą. Zaletą i wadą.

Więc z natury człowiek dąży do dobrego. Chcemy wyglądać dobrze, czuć się dobrze, być zdrowym, być usatysfakcjonowanym finansowo, itd. I daje nam to pewną świadomość. Ta nauka o kolorach to nie jest rzecz infantylna.

Daje nam to pewną świadomość.

Daje nam to świetne takie poznanie siebie też od wewnątrz, ale przez pryzmat koloru.

Bo prekursorem tej analizy kolorystycznej był geniusz swojej epoki, z zeszłego wieku zresztą, szwajcarski malarz Johannes Itten. I on, jakby ucząc swoich uczniów na Akademii Sztuk Pięknych, przez lata, mimo że był malarzem plastykiem, to zajmował się… W ogóle jego interesował człowiek jako taki, jako w ogóle zjawisko takie trochę psychologiczne.

On zauważył po prostu, że istnieje ścisły związek pomiędzy tym, jakim jesteśmy typem kolorystycznym, czyli jaki mamy kolor skóry, kolor włosów, tonacje, bo tutaj chodzi też o pewne takie niuanse, że nie chodzi tylko o to, że kolor jest jasny lub ciemny. Tylko chodzi o to, czy jest jasny, ale chłodny. O tak jakby parametry tego koloru. Czyli o temperaturę, o stopień jasności, czy jesteśmy typem jasnym, średnim czy ciemnym, ale także o stopień saturacji, o rodzaj nasycenia. Czy jesteśmy zgaszonym typem urody, czy jesteśmy kontrastowym?

I biorąc pod uwagę te wszystkie cechy, specjalista jest w stanie pomóc w kreowaniu wizerunku w sposób świadomy i nie wyssany z palca.

Nie dedukując, że „a, pani jest ładnie w żółtym”.

Ja potrafię uzasadnić, dlaczego wybranemu typowi jest korzystnie w tym kolorze. Czy w kierunku biznesowym powinien stosować ten kolor, czy też nie. To wszystko jest taką logiczną całością.

MS: A no właśnie, bo tu mówisz o kilku aspektach. Jednym z nich jest ta funkcja społeczna. Czyli jeśli jesteśmy na spotkaniu biznesowym, to być może ten żółty niekoniecznie jest fajny, chociaż nam w innych okolicznościach może być w nim dobrze.

MB: No, proszę zauważyć. Ja może powiem tak króciutko o tym żółtym, prawda? Taką ciekawostkę.

Na przykład ja jestem typem urody, zimnym, kontrastowym, więc to nie oznacza, że mi żółty nie pasuje. Bo żółty będzie się państwu kojarzył z kolorem ciepłym. To jest oczywiście taka podświadoma, intuicyjna ocena tego koloru.

Bo oczywiście trzeba tutaj powiedzieć, że każdy kolor… Tobie na przykład pasuje, każdy kolor i mnie pasuje. Tylko inny odcień, prawda?

Inny odcień będzie pasował typowi zgaszonemu, chłodnemu, inny odcień koloru będzie pasował typowi np. kontrastowemu ciepłemu. Ale indywidualizacja tych kolorów i świadomość ich, że na przykład mnie pasuje żółty, kanarkowy, rozbielony, zimny, taki lodowy.

Ale teraz, proszę zauważyć. Mnie może być w kontekście takim casualowym, codziennym, być świetnie w tym kolorze.

Ale teraz, kiedy na przykład idę na spotkanie biznesowe, załóżmy, gdzie prowadzę jakieś na przykład rozmowy związane z finansami, to psychologicznie i proszę mi wierzyć, że drugi człowiek nie musi tego znać, żeby się tym sugerować, bo to jest podświadomość.

Kolor jest falą, ma naturę korpuskularno-falową, dociera do nas jako fala do naszego mózgu i drugi człowiek nie musi znać teorii koloru, żeby kolor na niego oddziaływał.

Proszę zobaczyć. Kolor jest stosowany wszędzie. Na przykład w semaforze, w znakach drogowych.  Kolor czerwony to kolor alertu. Żółty, teraz proszę zwrócić uwagę na znaczenie koloru psychologicznie żółtego, to kolor ostrzeżenia. Kiedy zapala nam się żółte światło? To znaczy zmienne to. Kiedy mamy już się przygotować, wyczulić.

Więc w psychologii kolor żółty to jest kolor ostrzegawczy.

W Chinach dawniej kolor żółty nosiły prostytutki, uwaga, i bankruci.

Więc kolor żółty miał bardzo negatywne konotacje. I w biznesie nie jest to kolor postrzegany dobrze, ale na przykład w zawodach kreatywnych: architekt, architekt wnętrz czy tam osoba, która jest związana z designem — proszę bardzo.

Jest to kolor kreatywności, inteligencji.

Swego czasu, jeden z banków miał w swojej szacie graficznej kolor niebieski z kolorem żółtym, dlatego, że był dedykowany dla osób młodych, dla studentów, dla targetu klientów tak jakby dopiero wchodzących w ten biznes, w to życie dorosłe. I kolor niebieski jest kolorem zaufania, witalności, a kolor żółty jest kolorem intelektu, żywotności i kreatywności, więc dlatego te kolory były ze sobą pożenione.

Tak że to są szalenie ciekawe rzeczy i otwierają taką drogę do jeszcze głębszej ciekawości nas samych.

Klientki, klienci moi mówią, że dla nich to jest po prostu archipelag, jakieś Himalaje wiedzy o sobie.

To spotkanie, ta lekcja stylu czy kurs, który mówi o typach urody.

MS: No właśnie, ma więcej zalet korzystania z tego kursu. Bo tak jak sama często wspominasz, jak mamy tę świadomość dotyczącą nie tylko kolorów, tylko to, co podkreślasz, czyli tych odcieni, tonacji, zimna, ciepła, kontrastowa czy nie, to jesteśmy w stanie tak skomponować naszą szafę, że już to przypisywane, nie wiem czemu wyłącznie kobietom, ale pewnie tak faktycznie jest, słynne „nie mam się w co ubrać”, mimo że szafa jest pełna, może stracić rację bytu, bo jak wiemy jakie kolory nam pasują, to możemy je, sama to mówisz, skomponować tak naprawdę na bazie kilku ciuchów, plus jakichś dodatków.

MB: Tak. Tak więc nasza garderoba… 

Dlaczego też odbycie tej analizy kolorystycznej u doświadczonego, też muszę tu nadmienić, doświadczonego kolorysty specjalisty.

Bo to nie jest wiedza, którą posiada każdy wizażysta, każdy stylista. Dlatego ja też czasami mam kłopot z tym, żeby zaznaczyć albo opowiedzieć o tym, czym się zajmuję, bo to nie jest tylko takie intuicyjne przeze mnie, jakieś podyktowane pod wpływem chwili dobieranie koloru.

Więc co daje taka analiza kolorystyczna lub też to określenie typu urody?

Ogrom.

Przede wszystkim świadomość siebie, poczucie się sobą we własnej skórze, oszczędność czasu gigantyczną.

Rano szykując się np. na spotkanie, wydarzenie do pracy, do szkoły, na studia etc.. Możemy sobie z kilku kolorów, kilkunastu, które mamy w swojej palecie… I to jest też sekret jakby genialny tych kolorystycznych cech, że one są tak skomponowane, one są jakby od takiej jednej kolorystycznej matki. I łączenie ich ze sobą zawsze działa. One zawsze będą do siebie pasować.

Oczywiście klientka po takim spotkaniu, czy na przykład jak tam zamieściłam w kursie lookbook, który zawiera takie palety kolorystyczne, inspiracje, formy, style, biżuteria, jakie okulary, jakie perfumy, są to wszystkie wskazówki dedykowane tym typom, to my mamy później tę krótką ściągę. I my, wiedząc, operując tymi kolorami, kilkunastoma, bo zastanawiamy się:  no dobrze, ale to, co się będę ograniczać do kilkunastu kolorów?

A otóż to nie jest ograniczenie. Bo to jest tylko pozorne zamknięcie się w tej, w tym obszarze tych danych kolorów mojemu typowi, twojemu typowi. Ale to daje nieskończoną, no, może teraz, może pochopnie mówię nieskończoną, ale bardzo dużą liczbę wariacji.

My niejednokrotnie udając się z klientami na zakupy, oni są zdumieni, a są to ludzie wymagający, inteligentni, świadomi, obyci bardzo często.

I oni są zdumieni, że kupując kilka… Dzisiaj na przykład również będąc klientką na zakupach, kupiłyśmy trzy jakieś siateczki, które tam wypełnione były różnymi częściami garderoby. Ale ona mówi: „słuchaj, to jest nieprawdopodobne, że ja już z tego mam ileś kompilacji, a w szafie mam… Co z tego, że w szafie mam mnóstwo, jak ja w ogóle…. To jest mydło i powidło”, prawda?

Więc ta niewielka część, kompatybilność tych kolorów, kompatybilność stylów, jakie dyktuje namta trafna analiza, powoduje, że my mamy niezliczoną albo bardzo dużą ilość kombinacji.

Tak naprawdę ja z tych trzech siateczek mogę wymyślić, proszę mi wierzyć, to jest absolutnie sprawdzone, na każdy dzień miesiąca około 30 stylizacji, 30 różnychstylizacji, na różne okoliczności.

Być może kiedyś nagram taki materiał, gdzie po prostu z kilku elementów garderoby pokażę te ileś tam wariantów. Ale jest to szalona wygoda.

Jest to takie zwolnienie się z myślenia co z czym i tak dalej, dlatego, że to jest jakby taka koluzja, to jedno do drugiego pasuje.

To tak jak w puzzlach. Jeden puzzel jest inny, drugi jest inny.

Ale ja łącząc, na przykład tę marynarkę z tym swetrem, wygląda to okej, ale mogę ją połączyć też z zupełnie innymi częściami garderoby, w innych konstelacjach, kompilacjach i to będzie na inną okoliczność wyglądało kompatybilne, jakby ta marynarka nabierze innego wyrazu, innego charakteru, innej takiej wymowy. I to jest niesamowite, że człowiek jakby doszukuje się już nie próżności w tym wyglądzie, tylko takiego właśnie świadomości, komunikatu.

To jest często genialne pole do działań biznesowych, ten nasz wizerunek. Otwiera, proszę mi wierzyć, wiele drzwi, nawet takim ludziom, którzy są bardzosceptycznie nastawieni, albo mężczyznom, którzy też mówią: „A, o czym mowa? Do czego mi to jest potrzebne?”.

Naprawdę kocham to, ten moment, kiedy widzę to pozytywne zaskoczenie, ten błysk w oku, że kurczę, to nie jest głupie, że to działa, że to jest takie jakby człowieka precyzujące, ale też nie takie uwłaczające. To nie jest próżne. Tak jak powiedziałam, prawda?

MS: To już się robi w pewnym momencie trochę takiej zabawy. Co jeszcze mogę skomponować?

MB: Zabawy, fascynacji. Takiego właśnie… Takiego nawet stylu pewnego… takiej zabawy, ale jeszcze takiego… Jest to podszyte, taką właśnie tak jak mówimy, taką psychologią, brakiem tej próżności, a aspiracją do właśnie… Jakby zaczynamy w pewien sposób być inaczej postrzegani, ale to nie jest takie postrzeganie, że spotka nas własna matka i nas nie pozna, prawda? Mówiąc żartobliwie. Albo, że spotka nas szef i powie: „No słuchaj, ale co to za nowy styl? Jak ty wyglądasz? U której stylistki byłeś?”.

Nic z tych rzeczy, drodzy Państwo.

Takie komentarze świadczyłyby tylko i wyłącznie, że jest to przebranie, że jest to jakaś…Coś poszło nie tak, mówiąc oględnie.

Natomiast jeśli to jest mądrze wprowadzone, to jest jak druga skóra. To nie ma poczucia, że człowiek jest przebrany, nieadekwatny. Jeśli ja uczę na przykład make-upu, który kobietom ma służyć jako makijaż dzienno-biznesowy, to ja zawsze tłumaczę: „słuchaj, w makijażu dobranym do typu urody, ty masz wyglądać, ty masz go zrobić rano, on ma ci zajmować nie więcej niż 10 minut, bo nikt szanujący się pracujący człowiek to nie ma więcej czasu rano, żeby spędzać, pławić się w pianie.

Więc 10 minut pragmatycznie, wykonujesz sobie makijaż”, tak jak ja wykonałam dzisiaj swój o godzinie 8 rano, „I on ma Ci służyć przez cały dzień. Masz wyglądać w nim świeżo, promiennie, ale także adekwatnie do różnych sytuacji”. Ja byłam w tym makijażu w pracy, byłam w urzędzie, a teraz jestem z Państwem na nagraniu i on adekwatny jest do każdej sytuacji.

Czy jestem w urzędzie, czy jestem w kościele, czy jestem na zebraniu w szkole, czy jestem w Carrefourze, czy w jakimś innym miejscu.

To on jest nieprzerysowany.

On jest jakby mną, a nie idzie przede mną, prawda?

MS: Powiedziałaś o tych czterech typach urody, bo pewnie już każdy w myśli sobie, próbuje siebie przypisać do jakiegoś typu, czyli mamy wiosna, lato, jesień, zima. Wiem, że to nie jest rozłożone równomiernie, przynajmniej pod naszą szerokością geograficzną. Gdybyśmy taką populację Polski zbadali, to pewnie procentowy rozkład poszczególnych pór roku byłby na korzyść tego? Lata?

MB: Tak. Najbardziej… Nasza populacja, nasze społeczeństwo polskie, my żyjemy w klimacie umiarkowanym, no, zmiennym. Więc także nie jesteśmy jacyś stałocieplni, tylko musimy się akomodować do zmieniających się warunków pogodowych.

Cechą charakterystyczną dla typu letniego, tak zwanego, czyli typu „lato” to jest chłodny typ urody, tak zwany zgaszony i tego typu jest najwięcej w Polsce, jeśli chodzi o populację, około 75%.

Natomiast czym się charakteryzuje ten typ?

Ten typ jest płytko unaczyniony, czyli ze względu na to, że żyjemy w takiej, a nie innej szerokości geograficznej, ta płytko unaczyniona skóra, ona się musi szybko akomodować do temperatury, chłodzić, rozgrzewać.

W związku z tym te typy mają często na przykład taką skórę reaktywną, że wchodzą do pomieszczenia, od razu się czerwienią pod wpływem temperatury.

Lampka wina od razu pąs, prawda?

Emocje, stres, wręcz plamy mamy czerwone na dekolcie, szyi.

To jest bardzo charakterystyczna cecha tego właśnie typu urody.

To są często włosy popielate, takie mysie blondy tak zwane. Takie, które są takie szarawo-zielonkawe można powiedzieć. Jest to kolor taki niezdefiniowany, ale klienci często go określają jako nieciekawy, nijaki, bo to taki ni to szatynka, ni to blondynka. A jeśli nawet szatynka, to, to też jest taki kolor szarawy, właśnie ziemisty.

 Ciężko go określić, ale on jest taki nijaki.

To jest może mało pocieszające.

MS: Żeby to nie zabrzmiało źle dla tych 75% z nas.

MB: Nie, nie,  absolutnie, bo jest, proszę mi wierzyć, że każdy z tych typów, jeśli jest dobrze oceniony i zastosowane są te jego komplementarne z nim, te kolory, te fasony, style, to każdy z tych typów jest szalenie efektowny, ciekawy.

To nie jest tak, że lato to jest jakaś szara myszka. Nie, nie, nie.

To można powiedzieć tak kolokwialnie, ale mówiąc tak w pełni, to jest to taki słowiański typ urody, prawda?

Przy czym no też słowiański, ale bym powiedziała, można tutaj pomylić na przykład z taką słomianą blondynką, słomianym blondynem.

Nie, to już jest troszkę inny typ, bo taki blond słomkowy, szampański włosów, taki lśniący w słońcu, zmieniający się w refleksach, to już jest ciepły typ, tak zwana „wiosna”, który notabene w Polsce jest bardzo rzadki, bo jest to Australia i Oceania i Kalifornia, taka dziewczyna surfera, surfer.

Te złote włosy, wysmagana skóra, taka błyszcząca, brzoskwiniowo-miodowa. To jest troszkę inny typ tej blondynki, tego blondyna.

I już na przykład tutaj będą pasować inne ubiory, inny styl, inne…

Coś, co zastosowane na przekór, pomieszanie takie na chybił trafiłpowoduje, że będziemy wyglądać raz, drugi dobrze, ale trzeci, czwarty, piąty niekoniecznie.

Czyli to jest takie kulą w płot.

Ja absolutnie nie jestem żadnym wzorem piękna z Sevres pod Paryżem, a mogłabym powiedzieć, że jestem przeciętną kobietą, która jest po prostu zadbana i ma swój styl.

I dlatego państwu może się wydawać, że jestem jakaś…  jakaś o nadzwyczajnej aparycji, może jakaś super ładna.

Nic z tych rzeczy. I to nie jest kokieteria. Ja po prostu stosuję kolory, które są dedykowane mojemu typowi od … właściwie od zawsze, czyli od 18 lat, jak zaczęłam się tym zajmować i mieć tego świadomość, bo jako młoda dziewczyna też miałam wpadki i testy.

Zresztą ja zawsze mówię tak, że styl… Moda jest dla młodych ludzi. Moda jest po to, żeby siebie poznawać, bawić się, troszkę tak nawet na przekór.

To jest też wyraz naszego stanu pewnego psychicznego.

A styl jest dla ludzi dojrzałych, bo on wymaga pewnej świadomości, pewnego takiego wyższego, tego wejściana wyższy level, prawda?

I w związku z tym ten styl powoduje, że my jakby… To jest takie trochę „chcę od życia więcej. Już mnie nuży to, co jest powtarzalne, to co jest w sklepach, to co jest na wyciągnięcie ręki. To jest takie ciągle szukanie tej indywidualności. To jest dlatego też bardziej takie eksplorowanie siebie, nie?

MS: Monika, a  gdybyś miała ocenić polską ulicę, tak, te zmiany, jakie nastąpiły w ostatnich 20 latach, mówisz: 18 lat się zajmujesz kwestiami stylu. Idzie ku lepszemu? Coraz więcej osób, które są świadome tej indywidualności, które mają poszukać?

MB: To znaczy, na pewno jest cudownie, no bo mamy większy dostęp do przeróżnej tej oferty tekstyliów przeróżnych, garderoby, mamy różne przedziały cenowe, second-handy. Wraca ta, ta moda na obieg, taki ubrań z drugiej ręki. To też jest szalenie fajne.

MS: I to już nie jest obciach żaden, żeby kupować w second-handach.

MB: Absolutnie. Ja zresztą sama bardzo lubię ten trend i hołduję mu, ale proszę mi wierzyć, że mimo tej łatwej dostępności ubrań, kosmetyków, takiego dostępu do wiedzy, internetu, inspiracji, magazynów. No, już te, te magazyny, tutoriale modowe i tak dalej, mamy programy, to ja widzę to w ten sposób, że nadmiar informacji działa jak dezinformacja.

Czyli my mamy dostęp, my widzimy, że mogę kupić, mogę nawet super rzeczy kupić w super cenie, no bo te rzeczy na wyprzedaży są w bardzo niskich cenach. Można się obłowić, że tak powiem. Ale powoduje to dwie rzeczy. Takie dwa nurty. 

Albo ludzie są takimi nihilistami jeśli chodzi o styl. Czyli: „e, to nie jest istotne, to nie ma znaczenia”. No wciąż pokutuje, powiedzmy to, powiedzenie „nie szata zdobi człowieka”,  z czym bym polemizowała.

Ona oczywiście nie zastąpi tam jakiegoś IQ, no ale jednak może wyrazić, kim jesteśmy, co myślimy, jak żyjemy.

I jeśli chodzi o ten dualizm, no to albo mamy ludzi, którzy są takimi abnegatami, takimi malkontentami.

„A wiesz, jak mam coś w głowie, to mogę w samym T-shircie, a Zuckerberg to w samym T-shircie”… I tak dalej.

Natomiast druga strona medalu to są ludzie przebrani.

Ta moda jest, znaczy ten styl, już nie jest moim zdaniem stylem. On ma być według mniemania tych ludzi stylem, ale to już jest jakby dla mnie przebranie. Karykaturalne to jest, to jest „wyfisiowane”, to jest jakieś takie pomylenie z poplątaniem.

Dla mnie to jest ni to moda, bo żeby się tak jakby określić modnym, to trzeba też trochę mieć pojęcia o historii mody, a nie tylko odtwórczo z wystaw sklepowych coś zakupić.

Ale ta druga strona medalu jest taka, że to są ludzie przebrani, że to są ludzie przejaskrawieni. I to nie chodzi mi, że to jest coś, co przystoi nastolatkom. Ten wyraz taki w formie albo wręcz bunt poprzez ubiór.

I ja to rozumiem. Tylko to są ludzie dojrzali, którzy… To są kobiety, które chcą być takimi żonami Hollywood, takimi…  Mi to się jawi jako jakiś taki kompleks ubrany w taki glamour trochę, no nie?

Że w zasadzie gdyby było trochę… Są to piękne osoby, są to często piękni ludzie, tylko opakowani w coś takiego, co jakby ma ich zareklamować w cudzysłowie, a przejaskrawia.To jest takie kulą w płot. Bo to nie chodzi o to… Tak. To jest przedobrzone.

I właśnie jest to albo taka nijakość, albo jest to przecudowanie. I to jest ten dysonans.

I teraz tak. Ktoś myśli sobie: „dobra, nie wiem, co ubrać”, więc nie ubiera, no bo czasami lepszym, “złem” można powiedzieć, jest być naturalnym, takim sauté, niż przebranym.

Ja uważam, że lepszym być jest sauté, człowiekiem, takim naturalnym do bólu niż poprzebieranym.

Taki wilk w owczej skórze.

No i po prostu często ci, którzy nie wiedzą, są z tej grupy, tej nijakiej, powiedzmy, bo nie wiedzą, bo nie mają takich potrzeb, często wynika to z niewiedzy, że oni nie wiedzą, po co sięgnąć w sklepie, więc sięgają po kolejną czarną bluzkę, mając nadzieję, że ten czarny troszkę zrobi z nich taką osobę, że to jest uniwersalne, że to jest taki uniform, takiego swego rodzaju.

MS: Trochę czapka niewidka.

MB: Tak. Czapka niewidka.

Inni myślą, że to takie przebieranie, to jest znowu takie ekspresja, że pokażę, mam możliwość. Ale to także nie chodzi o to, żeby to grało pierwsze skrzypce. W tym szaleństwie musi być metoda.

Ja zawsze propaguję taką metodę „kanapki” w stylu, w ubieraniu się, mówiąc prościej, albo metodę tortu.

Co to znaczy? Proszę zobaczyć.

To tak jak w kanapce mają państwo warstwy, jest chleb, masełko, szyneczka, sałateczka, jajeczko etc. Prawda? Rzodkiewka i znowu chlebek.

I wyobraźmy sobie, że człowiek składa się z takich przestrzeni, warstw. Nawet mówimy w hierarchii takiej, jeśli chodzi o budowę ciała, że środek ciężkości jest zaraz tuż pod biustem, prawda?

Talia to jest taki, może być zawyżona, zaniżona, ten środek ciężkości jest ruchomy.

I teraz wyobraźmy sobie, że np. partia stóp to jest jedna warstwa w kanapeczce. I na przykład buty dajemy, powiedzmy, bardzo eleganckie.

I teraz zobaczmy jeśli mamy np. kolejnym etapem są nogi, czyli mamy spodnie do wyboru lub spódnicę, to już nie dawajmy tej spódnicy tak samo eleganckiej, w takim samym stopniu oficjalności czy elegancji jak te buty, bo teraz możemy stworzyć dwie beznadziejne alternatywy.

Czyli tak: eleganckie buty, elegancka spódnica. Do tego ktoś daje na przykład bluzę dresową.

I przepraszam, ale wygląda to jak sklejka dwóch osób. Dół jest od osoby eleganckiej, góra jest od jakiejś osoby luzackiej.

A to nie o to chodzi, żeby to były dwie odrąbane od siebie… Tak, żeby to była kiełbasa z dżemem, prawda?

Tylko to wyrafinowanie i ta świadomość powoduje, że jeśli ja sobie zrobię coś takiego, że buty dam na luzie, ale spodnie dam dość eleganckie, powiedzmy szwedy albo cygaretki z kantem, następnie mam luz, elegancję, no to znowu w bluzce niech się zadzieje coś takiego, co nawiązuje do tego luzu, taka przekładnia.

Tak jak na przykład mam sweter, ale na to mam elegancką marynarkę. I to jest takie, że tak naprawdę znowu jestem przygotowana na różne okoliczności tak naprawdę. Mogę zdjąć jeden element i zostanę zupełnie na luzie. Będę w jeansach, w swetrze. Ale mogę nałożyć ten element i spowoduję, że jestem bardziej formalna, prawda?

Ale mogę też dopiąć coś albo na przykład zmienić w tym stroju spodnie na spodnie w kolorze i o strukturze marynarki i będę już o pół stopnia wyżej w tych stopniach formalności.

Ta metoda tej kanapki przede wszystkim wyciąga nam taki „kij z dupy” przede wszystkim, czyli dodaje nam takiego niespiesznego luzu. Ale z drugiej strony powoduje, że my możemy manewrować tym strojem w sposób taki jakby naturalny.

Jest mi chłodno, zrzucam. Jest mi ciepło — narzucam. Idę do szefa — nakładam, ale idę do dzieciaka do przedszkola — zdejmuję, prawda?

Jakby to ubranie, styl ma być dla człowieka, nie człowiek dla… Bo w modzie jest trochę tak, że to człowiek jest dla mody. Jest trochę takim wieszakiem.

MS: Mówi się czasem o niewolnikach mody.

MB: Tak. Fashion week, prawda? I było takie w pewnym czasie takie sformułowanie. I ludzie rzeczywiście są ofiarami mody.

Często na przykład mówi się, że: „a w trendzie będzie to i to, i to, nie wiem, luźne spodnie z krokiem opuszczonym”. I wszyscy jak jeden mąż to noszą. Nieważne, że to ich deformuje sylwetkę, że na przykład rodzaj tego buta skraca nogę. Wygląda ten człowiek nieforemnie, wręcz odbiera sobie jakąś taką proporcję.

Wydaje się nawet nie to, że ładny czy brzydki, tylko po prostu śmieszny.

Czasami ta moda powoduje, że my jesteśmy śmieszni, że my jesteśmy przejaskrawieni, komiczni.

MS; To w ogóle chyba straszne uczucie mieć poczucie bycia śmiesznym, jeśli ktoś cię tak odbierze.

MB: Bo jeśli… Oczywiście o gustach się nie dyskutuje. Więc to, co ładne, co się komu podoba, prawda? Ale też mówmy o takich pewnych zasadach, takiego może… Żeby po prostu się czuć komfortowo. To nie chodzi o to, żeby się czuć ładnie, tylko żeby komfortowo, że adekwatnie.

Czasami ktoś mnie pyta: „a słuchaj, jak się ubiorę na przyjęcie tak i tak, to co?”. Ja mówię: „no słuchaj, powiedz mi, czy będziesz się dobrze czuł odstrojony w taki styl nonszalancki, łajzowaty”, mówiąc kolokwialnie, „w grupie ludzi, która jest na przykład w garniturach. Jak się będziesz czuł?”.

No, jak odszczepieniec.

No właśnie. I dobrze będziesz się z tym czuł? Bo jeśli dobrze, to ok. Ale nie będziesz się z tym czuł dobrze. Bo człowiek z natury jest zwierzęciem stadnym. I my lubimy przynależeć w taki mądry sposób, żeby być akceptowanym.

Nikt nie chce być odmieńcem, nikt nie chce być odszczepieńcem i nikt nie chce być śmieszny. No, chyba że…  Muszę przyznać, jeszcze jedno jest takie zjawisko.

Zauważyłam, że faktycznie niektórzy ludzie ubierają się w sposób taki śmieszno-cyrkowy, nie bójmy się powiedzieć tego, dlatego, że to jest forma psychologiczna, takiej obrony.

Wiecie, nie mają na siebie pomysłu, nie mają wiedzy o sobie, nie mają odwagi zapytać, pójść, sięgnąć po jakąś pomoc, literaturę czy cokolwiek. I trochę taką autoironię stosują. Czyli taki sabotaż.

MS: To też jest ciekawe.

MB: To jest ciekawe, tak. Bo to jest na przykład taka dziewczyna, która mówi: „nie golę nóg”. No ok, jeśli ci z tym dobrze. Proszę uprzejmie, jeśli ty to robisz z potrzeby, to jest super.

Ale jeśli ty to robisz, żeby coś zamanifestować, nie wiem, nie umyję włosów przez 3 dni i będę zgrywała osobę, nie wiem, abnegata, niechlujną, to komunika to, czym to jest? Że masz w nas… To znaczy, że masz w nosie nas odbiorców czy np. ty masz w nosie siebie, prawda?

Czy ty siebie nie szanujesz?

Czy ty siebie poniżasz w ten sposób?

Czy ty siebie negujesz?

Bo to ja widzę zawsze głębsze dno. I jak miewam spotkania z ludźmi, na przykład w szkołach, z młodzieżą, z ludźmi takimi wykluczonymi, czasami prowadzę takie charytatywne spotkania, na przykład w jakichś grupach takich, które są w jakiś sposób wykluczone i też próbuję ich zaktywizować czy włączyć do życia zawodowego, takie projekty miewam.

Czy z ludźmi chorymi, którzy potrzebują w trochę innym charakterze wizerunku, na przykład, żeby odnowić sobie brwi po leczeniu radiologicznym czy po chemioterapii.

Także takie z fundacją Piękniejsze Życie takie rzeczy robiliśmy.

No i wtedy ten mechanizm wizerunku ma też nas w pewien sposób uzdrowić, prawda?

I jeśli ktoś tak silnie neguje swoją kobiecość lub swoją męskość, to często nie jest to taka jakby abnegacja w stosunku do próżności.

„Nie muszę się malować, ubierać”, tylko to jest negowanie siebie samej, swojej…

MS: Nie chodzi tylko o ubiór, coś głębszego się za tym kryje.

MB: Tak. To jest często taka personalizacja. My się też w jakiś sposób określamy, definiujemy przez ubiór. To są pewne kody i dress code’y.

No bo też zauważmy, proszę, że w wielu bankach, miejscach, w placówkach użyteczności publicznej no jakieś są odpowiednie dress code’y. W korporacjach, prawda?

Coś można, czegoś nie można. I strój biznesowy to też nie musi być nobliwy, szaro, brązowo, jakiś taki neutralny, bo kolor może również w biznesie być świetnie wykorzystywany. Strój biznesowy to nie znaczy, że to ma być tylko granat i szarość. Tylko my musimy znać te niuanse.

MS: Monika bardzo ci dziękuję za tę rozmowę. Wiem, że dzisiaj zajęta jesteś, a to już wieczór. Nie wiem, czy to widać, bo piękne światło mamy.

MB: A ja o stylu mogę godzinami. Bardzo dziękuję.

MS: Na pewno. No, mówisz godzinami na naszym kursie „Jak się komunikować przez styl?” Zapraszamy na platformę fbn.edu.pl.

Myślę, że to w ogóle pierwszy z cyklów, bo tak jak powiedziałaś, tych aspektów budowania stylu jest wiele.

MB: No, jest bardzo ciepło przyjęty. Z ogromnym zainteresowaniem państwo przyjęliście ten kurs, więc na pewno będzie dalszy ciąg, jakaś kontynuacja tego, bo jest to szerszy kontekst, duża opowieść, bardzo fascynująca wiedza, więc jestem do państwa dyspozycji.

Dziękuję bardzo.

MS:  Dzięki! Naszym gościem była Monika Butryn, Pracownia Stylu autorska. Też zapraszamy do skorzystania z usług Moniki, tych wszystkich, którzy zainteresowali się tym, co mówi. Ja myślę, że wszyscy się zainteresowali, bo dla każdego była tam wiedza.

MB: Staram się państwa zarazić tym, czym sama fascynuje się i uprawiam zawodowo od wielu lat, więc zachęcam do tej podróży.

MS: Dziękujemy i zapraszamy do innych filmów i do innych kursów zarówno na naszym kanale Youtubowym, jak i na stronie fbn.edu.pl.

Odkryj swój styl ze szkoleniem Moniki Butryn!

Zapraszamy do skorzystania z kursu Moniki Butryn na naszej platformie. Kurs online “Komunikowanie przez styl: Jak odnaleźć styl zgodny z Twoją osobowością?” to 7 lekcji, które pozwolą Ci odnaleźć swój typ urody oraz zacząć budować wizerunek w świadomy sposób.

Kurs zawiera też darmową lekcję, dostępną po zalogowaniu na platformę fbn.edu.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content